Categories: Aktualności, Galerie, Wydarzenie

Ministranci i Młodzież w Kołobrzegu

Wyruszyliśmy bardzo wcześnie rano, bo już o 5.00 mieliśmy pociąg z Kalisza. Kto wymyślił w czasie wolnym, żeby wstawać o tej godzinie! Nasz wyjazd, ks. Mateusz zaplanował na cztery dni, nad morze – do Kołobrzegu. Sam nasz wypoczynek nosił miano obozu przetrwania i rzeczywiście można się pod tym śmiało podpisać. 

Długa podróż pociągiem (dla niektórych pierwszy raz), noclegi w śpiworach, na karimacie i uwaga, na podłodze! to z pewnością wyczyn. I choć snu było mało, pobódki wczesne to sił nigdy nam nie brakowało na dodatkowe atrakcje w ciągu dnia. Samo morze, w tak mroźną pogodę, zapierało dech w piersiach. Jeszcze takich fal nie widzieliśmy. Dlatego od razu postanowiliśmy popłynąć statkiem, co dla niektórych oznaczało tylko i wyłącznie rozpoznanie czym jest choroba morska. Poza tym, dobrym pomysłem ksiedza było płynąć na dziobie statku, bo kilka fal na których się bujaliśmy, sprawiło, że byliśmy od stóp do głów zalani lodowatą wodą. Kurs morsa zaliczony. Kurs na najlepszego kucharza, kelnera, sprzątacza a także  pomywacza również mamy ukończony, ponieważ  wszystko trzeba było przygotowywać samemu. Do czasu gdy odwiedził nas ksiądz proboszcz z młodzieżą i zabrał na tradycyjną rybę prosto
 z morza, gorącą czekoladę i inne pyszności.
Zwiedzaliśmy Kołobrzeg – miasto tętniące życiem również zimą, graliśmy w piłkę na zamarzniętym piasku plaży, skakaliśmy ze zbyt dużej wysokości, szukaliśmy się w ciemnościach lasu i kąpaliśmy oczywiście, jak to bywa nad morzem, w cieplutkiej wodzie aquaparku!
Wyjazd zaliczamy do udanych. Wszyscy zadowoleni, chyba oprócz rodziców, którzy nie mogli już doczekać się naszego powrotu, bo nie mieli z nami żadnego kontaktu! Bo, jak to na obozach przetrwania bywa, – nie wolno było brać niczego elektronicznego, przede wszystkim naszych nieodłącznych komórek, laptopów, słuchawek, internetów i innych rzeczy najbardziej potrzebnych do życia. Najgorsze, że przed nami dłuższy wyjazd w wakacje.. i już myślimy co tam nas czeka!

Ministranci

My, młodzież ze wspólnoty JESTEM też mieliśmy okazję spędzić kilka chwil w Kołobrzegu. Pod pewnymi względami mieliśmy lepiej od ministrantów, bo mogliśmy mieć swoje telefony 😉 chociaż nie zawsze. Mieliśmy też chyba znacznie wygodniejszą podróż – busikiem z księdzem Proboszczem, a także noclegi w apartamentach (każdy na łożku albo na sofie). Ale z drugiej strony mieliśmy gorzej, bo tylko dwa dni trwała nasza przygoda a w czasie podróży Ksiądz Proboszcz nas “umoralniał” i zachęcał byśmy się wyrwali z “wirtualnego matriksu”, a przecież nam w nim tak dobrze!!! Jakby nie spojrzeć, przez te kilka dni w Kołobrzegu rządził “młody Lisków”. Wieczorne spacery po plaży bezcenne, rejs statkiem po wzburzonym morzu – niezapomniany (nawet jeśli niektórzy większość czasu spędzili w okrętowej… toalecie ;), a chwile spędzone z ministrantami i księdzem Mateuszem po prostu sympatyczne (choćby wspólne gry planszowe – 21 osób w jednym pokoju ;)))

Do nastepnego razu!

Młodzież ze wspólnoty JESTEM

 

Poniżej dwie galerie fotografii