Categories: Aktualności, Galerie, Wydarzenie

Licheń z Franciszkiem

Papież Franciszek i my, u stóp Matki, w Jej najważniejszych dla Polski wizerunkach.

Ta wycieczka od samego początku cieszyła się wielkim powodzeniem i fakt, że tak wiele osób niestety nie mogło na nią pojechać z braku wolnych miejsc oznacza, że wkrótce wyjazd taki trzeba będzie zorganizować powtórnie. Ale to kwestia mniej lub bardziej odległej przyszłości, na razie skupmy się na tym, co było. A było świetnie. Dwa wypełnione autokary zawiozły nas bezpośrednio do Lichenia. Nie zatrzymaliśmy się w Lasku Grąblińskim, gdzie wszystko się zaczęło, nie tylko z powodu komarów – killerów, których tam są straszne ilości ;), ale z przyczyny znacznie ważniejszej: na godz. 10.45 mieliśmy zaplanowaną Mszę Świętą w nowym sanktuarium. Skąd taka niepełna godzina? Ano z naszego pragnienia, aby duchowo połączyć się z papieżem Franciszkiem, który właśnie o tej godzinie celebrował Eucharystię na Jasnej Górze. I On i My, u stóp Matki, w Jej najważniejszych dla Polski wizerunkach.

Po Eucharystii, którą sprawowaliśmy w kaplicy od niedawna świętego o. Stanisława Papczyńskiego, założyciela zgromadzenia Księży Marianów, które opiekuje się licheńskim sanktuarium, mieliśmy czas wolny: na modlitwę, na zwiedzanie Golgoty i starego Sanktuarium, na lody, niektórzy nawet na lody z cukrem ;). A o godz. 13.30 rozpoczęliśmy zwiedzanie bazyliki z przewodnikiem. Okazało się, że wielu z nas, choć w Licheniu byliśmy niejednokrotnie, po raz pierwszy miało okazją wysłuchać fachowego przewodnika i tym lepiej zrozumieć całą symbolikę zawartą w przedstawieniach artystycznych a także ważne fakty historyczne. Dowiedzieliśmy się, że do bazyliki prowadzą schody w liczbie 33, liczni sprawdzili, czy aby na pewno tyle jest schodów, a także, że na budowę zużyto 6 milionów cegieł – chętnych do sprawdzenia zabrakło ;). Przez chwilę wysłuchaliśmy fragmentu koncertu organowego. A potem zwiedzaliśmy dalej. Dowiedzieliśmy się różnych faktów i ciekawostek, a wielu z uczestników chętnie kontynuowałoby zwiedzanie z przewodnikiem, jednakże czas nas troszkę gonił, bo wspaniała pogoda i bliskość jeziora sprawiały, że mieliśmy wreszcie możliwość odbycia pikniku nad wodą. Zgromadziliśmy się więc jeszcze na chwilę przy Bramie Miłosierdzia aby zrobić zdjęcie grupowe i sprawnie przemieściliśmy się autobusami na pobliską małą plażę. Ponownie doskonale sprawdził się gazowy grill pana kierowcy a także koźminkowskie kiełbaski i inne smakołyki przywiezione przez uczestników. Jednak największą frajdą była oczywiście możliwość zamoczenia stóp w ciepłej wodzie jeziora a nawet popluskania się, co skrzętnie wykorzystały wszystkie dzieciaki, chlapiąc wszystkich, którzy odważyli się zbliżyć do wybrzeża.

Nie pojechaliśmy na Światowe Dni Młodzieży do Krakowa, ale coś z ich atmosfery przeżyliśmy również my i bardzo za to Panu Bogu dziękujemy!