Wikariusze

Ksiądz mgr Mateusz Klaczyński w Liskowie od lipca roku 2018

Oto co napisał o sobie ks. Mateusz Klaczyński:

Mam na imię Mateusz. Jestem księdzem dopiero od trzech lat. Chciałbym się podzielić świadectwem swojego powołania. Świadectwem życia zwykłego człowieka, który po prostu jest przekonany, że jest Bóg, któremu chce poświęcić życie. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć i myślę, że w tej kwestii nikogo nie trzeba przekonywać, że największym fundamentem jakiegokolwiek powołania jest rodzina i wartości jakie zostają przez nią wpojone. Ja, dzięki mojej rodzinie nauczyłem się, że niedziela to w życiu człowieka ważna chwila, którą warto poświęcić Bogu.
Matura otworzyła mi drogę na studia. Wyjechałem z rodzinnego Ostrowa Wielkopolskiego, z którego pochodzę, do Poznania; tam przez rok studiowałem na politechnice; na wydziale Informatycznym.
A co z moim powołaniem? Ono cały ten czas we mnie rosło. Tylko teraz widzę, że się bałem! Chciałem iść swoją drogą, jednak życie studenckie coraz bardziej niszczyło mój kontakt z Bogiem. To co mnie kiedyś przyciągało tak silnie, teraz zaczęło zanikać. Na Mszę w niedzielę chodziłem z przyzwyczajenia. Wybierałem te półgodzinne, dla małych dzieci. Po prostu zapomniałem o Bogu. Na szczęście przyszedł taki moment, że wszystko się znów zmieniło.
Był wtedy styczeń a ja spieszyłem się na autobus, który po drugiej stronie zakorkowanej ulicy już odjeżdża z przystanku. Przebiegam przez pasy, ale na czerwonym świetle. Niestety okazało się, że korek był tyko na jednym pasie, drugi miał zielone światło. Wjechał we mnie samochód osobowy – wszystko stało się tak szybko, że nawet gdy go zauważyłem, nie udało mi się zatrzymać. Podniosłem się, wziąłem okulary ze skrzyżowania i spojrzałem na zmasakrowany samochód. Wgnieciona maska, zbita szyba, wgnieciony dach. Kierowca oczywiście zadzwonił po karetkę, która zabrała mnie do szpitala, ale po badaniu od razu mnie wypuścili bo nic mi nie było. To nie był przypadek – to miało mi otworzyć oczy.
Dziś już patrzę na to inaczej. Wiem, że wtedy naraziłem moich rodziców na ogromne koszty: choćby naprawy tego samochodu, bo nie byłem ubezpieczony. Ale oni się cieszyli, że żyję. I wtedy dopiero, zobaczyłem, na czym polega życie… Jaki jest jego sens. Dostrzegłem też, że pieniądze w życiu nie znaczą nic! Że życia za nie kupię! Ale dostałem je znowu i za darmo od Boga. Na święta wielkanocne przyjechałem do domu. Podczas Wigilii Paschalnej coś we mnie pękło, poczułem, że znów mnie coś ciągnie w stronę ołtarza. Tym razem jednak tak silnie, że potrafiłem podjąć decyzję. Postanowiłem, że to koniec tych nudnych studiów informatycznych, że czas zacząć to, czego od zawsze pragnąłem… Być blisko Boga, świadczyć o Jezusie czynami, słowami, nawet strojem duchownym – po prostu być księdzem.

 

A oto co powiedział ks. Mateusz w ankiecie tuż przed swoimi święceniami:

Tytuł pracy magisterskiej, pod czyim kierunkiem napisana, kierunek studiów i dlaczego wybrałeś akurat tę gałąź teologii.
„Bytowa struktura aniołów jako substancji czystych w ujęciu świętego Tomasza z Akwinu”. Praca pod kierunkiem rektora WSD ks. prof. Jana Grzeszczaka. Od czasów maturalnych interesował mnie temat aniołów i ich cicha obecność w naszym świecie. Dlatego też wybrałem filozofię chrześcijańską, bo zdałem sobie wtedy sprawę, że ich istnienia domyślali się już najwybitniejsi filozofowie starożytni. A najlepiej opisał ich najwybitniejszy angelolog – św. Tomasz z Akwinu.

Hasło na obrazku prymicyjnym i wyjaśnienie swojego wyboru.
„Ci, co zaufali Panu, odzyskują siły, otrzymują skrzydła jak orły: biegną bez zmęczenia, bez znużenia idą” (Iz 40, 31). Wybrałem ten cytat z Księgi Izajasza, bo dla mnie jest to wyjątkowe słowo Boże, które naprawdę dodaje mi sił! Te słowa towarzyszyły mi już od czasów licealnych.

Komu, po Panu Bogu, zawdzięczasz najwięcej w swojej drodze ku kapłaństwu?
Myślę, że zaraz po Panu Bogu, w drodze ku kapłaństwu najwięcej zawdzięczam moim rodzicom. To oni zbudowali we mnie ten fundament wiary, pokazali, że nie jestem sam na świecie, dali dobry przykład. I mojemu bratu, który nigdy nie odmówił mi wspólnej wieczornej modlitwy, a wręcz sam często mi o tym przypominał.

Pierwszy rok Twojej posługi będzie Rokiem Miłosierdzia z woli papieża Franciszka. Co to oznacza dla Ciebie?
Rok Miłosierdzia, który się rozpocznie, to dla mnie znak, że moja posługa kapłańska ma się właśnie tym odznaczać. Wiem, że to jest coś, czego potrzebujemy najbardziej, tej informacji, że mamy Ojca, który wszystko przebacza. Czuje, że wtedy nogi same klękają do modlitwy, bo chcemy dziękować za Jezusa Chrystusa.

Czy nie obawiasz się trudnej atmosfery wokół Kościoła, a zwłaszcza wokół księży?
Pewnie, że się obawiam, ale jednocześnie uważam, że to powinno nas mobilizować do jeszcze większej radykalności. To znaczy do jeszcze większej chęci bycia świętym. Jeśli ta zła atmosfera wokół księży będzie z tego wynikać, to dobrze. Kościół musi być sprzeciwem dla świata.

Czy każdy ksiądz powinien być „od wszystkiego”, czy jednak trzeba w czymś się wyspecjalizować? W co najbardziej chciałbyś się zaangażować?
Wydaje mi się, że dziś potrzeba się wyspecjalizować w byciu księdzem. Modlić się i dobrze sprawować sakramenty. Wielkie akcje ludzi nie interesują, bo świat potrafi więcej i ciekawiej. Nam wystarczy sama obecność i czas poświęcony innym.

Ksiądz w szkole – owca pośród wilków, czy duszpasterska szansa?
Ksiądz w szkole to jedyna szansa, by pokazać młodym Jezusa. Sami do nas nie przyjdą. To jest nasze wyjście z zakrystii, którego właśnie oczekują! Nie możemy pozwolić, by nas wyrzucono ze szkół.

„Bóg, Honor, Ojczyzna” – wiara, patriotyzm, polityka – te kwestie często dotykają kapłańskiej posługi. Jak się poruszać na tym gruncie?
Najlepiej w takiej kolejności, jak to jest podane: najpierw wiara, później patriotyzm i na końcu polityka.

Jaka jest Twoja ulubiona modlitwa, dlaczego i w jakich sytuacjach się do niej uciekasz?
Moją najczęstszą modlitwą, która pojawia się spontanicznie, to chyba: „Święty Antoni, proszę pomóż, bo znów nie mogę czegoś znaleźć”. To może charakteryzować trochę moją osobowość, bo często czegoś szukam. Najważniejsze dla mnie jest to, że św. Antoni potrafi mnie zmobilizować do modlitwy.

Co to znaczy, że bardziej trzeba nam kapłanów świętych niż mądrych?
Przecież jedno nie wyklucza drugiego! Myślę, że nasza chęć bycia świętym da nam największą mądrość, bo ona pochodzi tylko od Boga. Zadaniem kapłanów jest pójść za Jezusem, czyli zaprzeć się samego siebie, wziąć krzyż swój i naśladować Go. Można zdobyć całą wiedzę świata, a być głupim. Tu nasuwają mi się słowa ewangelisty Mateusza: „Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł?”. Zachęcam każdego, by chciał być świętym, by to był cel naszego życia – a to da nam mądrość niezrównaną.

 

 

Ksiądz mgr Krzysztof Swat, w naszej parafii od 1.09. 2021

Mam na imię Krzysztof. Urodziłem się w 24 lipca 1987 roku w Miliczu (woj. dolnośląskie). Pochodzę z parafii pw. św. Antoniego Padewskiego w Gądkowicach. W tej świątyni 31 sierpnia 1987 roku dzięki moim rodzicom zostałem ochrzczony. Moje dzieciństwo było bardzo radosne i sielskie w bliskości pięknej natury Doliny Baryczy. Wzrastałem przy moich rodzicach i starszym rodzeństwie (dwie siostry i brat) oraz wśród rówieśników (z niektórymi do dziś są żywe relacje). Do szkoły podstawowej i gimnazjum uczęszczałem do Sulmierzyc, w tej parafii pierwszy raz przystąpiłem do spowiedzi i komunii św. Już wtedy pojawiły się myśli o kapłaństwie… Autentyczna postawa kapłanów których spotkałem i Sióstr Służebniczek, które posługiwały przy tej parafii oraz uczyły mnie religii potęgowały te myśli… Do szkoły średniej uczęszczałem do Liceum Ogólnokształcącego im. Władysława Jagiełły w Odolanowie na profil humanistyczny. Język polski, język niemiecki, historia i geografia były moimi ulubionymi przedmiotami z których też zdawałem egzamin dojrzałości.

Po maturze po rozeznaniu, modlitwie i rozmowie z księdzem proboszczem zdecydowałem się na Wyższe Seminarium Duchowne u Ojców Franciszkanów w Kalwarii Zebrzydowskiej koło Krakowa. Nigdy nie żałowałem tej decyzji, pomimo trudnych chwil. Pracę magisterską napisałem z patrologii pt. : „Demonologia w świetle Colaciones Patrum u św. Jana Kasjana” . Po obronie pracy jako diakon pracowałem w Austrii w parafii Güssing. 14 czerwca 2014 roku we wspomnienie bł. bpa Michała Kozala przyjąłem święcenia kapłańskie z rąk ks. bpa Damiana Muskusa. Motto kapłańskie, które umieściłem na obrazku prymicyjnym i noszę w swoim sercu, zaczerpnąłem z Ewangelii Mateusza 11,28,

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni
i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię.

Moje zainteresowania są szerokie. Bardzo cenie naukę ojców kościoła i ojców pustyni  szczególnie Ewgriusza z Pontu, wyżej wspomnianego Jana Kasjana, św. Hieronima. Choć ulubionym świętym, jeśli tak można powiedzieć, do którego mam nabożeństwo to Antoni Padewski.  Lubię liturgię, muzykę organową, sztukę sakralną oraz teologię ikon  bizantyjskich. Ponadto cenię sobie spotkania z ludźmi, lubię odkrywać nowe miejsca w mojej małej ojczyźnie Dolinie Baryczy,  w Polsce i Europie. Wielką przyjemność sprawia mi też praca na pasiece pośród pszczół, które mam u rodziców na ogrodzie. Ważną rolę odgrywa w moim życiu rodzina i przyjaciele, na których zawsze mogę liczyć. Ze sportu to głównie rower i pływanie. 

Obecnie staram się cieszyć z małych rzeczy, które ostatecznie okazują się wielkie. 

To jest tylko mała namiastka, zarys mnie, o który prosił ks. proboszcz, by się przedstawić w krótkich słowach. Wierzę, że każde spotkanie z Wami będzie okazją by poznać mnie jeszcze lepiej a ja będę mógł poznać Was. 

Ks. Krzysztof Swat