Categories: Aktualności, Ks. Prałat Wacław Bliziński, Santi, Z historii

Od nieba do chleba

Dnia 3 stycznia 1900 r. młody ks. Wacław Bliziński rozpoczął  podróż życia. Do Liskowa.

Pomimo zimy droga wydawała się łatwa, bo panujące na początku stycznia ocieplenie dawało wytchnąć od siarczystych mrozów i śniegu, a kolej na trasie z Włocławka do Kutna przewoziła pasażerów bez opóźnień. Dalszą, ponad 100 kilometrową drogę, Ksiądz musiał jednak odbyć furmanką, bo warszawsko-kaliska kolej żelazna miała być uruchomiona dopiero za dwa lata. Na bitej drodze roztopy dawały o sobie znać, a śnieg zamieniony w kałuże i błoto, utrudniał jazdę czterech wozów, na które załadowane zostało „bogactwo” nowego proboszcza z Liskowa. Na miejsce przybył 5 stycznia. To co zobaczył pokrywało się z tym, co o parafii liczącej  pięć tysięcy trzystu wiernych, wiedzieli wszyscy w Kurii we Włocławku. Lisków to wieś zaniedbana gospodarczo, ze stojącymi przy ulicy drewnianymi, walącymi się chałupami. Mieszkańcy, pozbawieni kontaktów z większym ośrodkiem miejskim i w większości pozostający bez pracy, pili na umór, odwiedzając trzy istniejące we wsi karczmy. Trapiąca ich bierność przyczyniała się do pogarszania się stanu moralnego. Nie widzieli perspektyw innego życia. Z niedowierzaniem patrzyli na tych z okolicy, którzy zachęceni zarobkiem w Prusach, przekradali się „za chlebem” do Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Drugi być może poprosiłby o inną parafię, ale nie On.

Poprzedni proboszcz liskowski, ks. Hieronim Romanowicz, na początku lat 80. XIX wieku zaczął budowę świątyni, na miejscu drewnianego kościoła. Nie był jednak w stanie ukończyć budowy. W tej świątyni, w Objawienie Pańskie, na drugi dzień po swoim przyjeździe, ks. Bliziński powiedział parafianom, że: „będzie się tak starał i pracował, aby przychylić im nie tylko nieba, ale i chleba”. Udało mu się to.

Postać Proboszcza jest wciąż żywa w świadomości mieszkańców Liskowa, bo umiał odmienić życie wsi. Swoją determinacją i konsekwencją w działaniu potrafił zapalić ludzi do działania, a ci potrafili wykorzystać dane im od Boga talenty.

Ks. Sławomir Kęszka