Categories: Aktualności, Galerie, Wydarzenie

Kazimierz Biskupi

Bieniszew, Kazimierz Biskupi i Ślesin to kolejne etapy naszej czwartkowej wyprawy.

Polubiliśmy te wspólne wyjazdy, szkoda, że to już ostatni w te wakacje.  Ale jak zawsze było ciekawie. Tym razem dwa wypełnione do ostatniego miejsca autobusy zawiozły nas najpierw do Bieniszewa. Pewnie zastanawiacie się po co… No choćby po to, żeby kilku panów mogło z radością skomentować: „Chociaż raz my mężczyźni jesteśmy górą!” Na czym miało polegać owo „bycie górą”? Otóż, odwiedziliśmy klasztor ojców kamedułów w Bieniszewie do którego wstęp mają tylko… mężczyźni. W każdym wieku, ale jednak tylko mężczyźni. Tak więc podczas pierwszej dzisiejszej wizyty panie mogły sobie jedynie pospacerować po lesie… Podczas gdy prawdziwi mężczyźni modlili się (również za panie) w klasztorze zwiedzili katakumby, gdzie są chowani kameduli, i na koniec wizyty niektórzy nabyli również doskonały miód wytwarzany przez, nie nie, nie przez zakonników: przez pszczoły 😉

Kolejnym punktem, centralnym, wyprawy była wizyta w pobernardyńskim opactwie a dzisiaj siedzibie seminarium duchownego misjonarzy Świętej Rodziny. Również tutaj na bramie zapytaliśmy, czy wpuszczają kobiety, ale okazało się, że tak, więc wszyscy mogli wejść 😉 Dzięki klerykowi Piotrkowi poznaliśmy historię tego miejsca. Klasztor Bernardynów powstał w 1514 r. z fundacji biskupa poznańskiego Jana Lubrańskiego i jego brata Mikołaja, ówczesnego właściciela miasta. Zgodnie z zamysłem biskupa stał się on głównym ośrodkiem kultu świętych Pięciu Braci Męczenników w Polsce; dzięki jego staraniom w 1536 r. trafiły do kościoła klasztornego ich relikwie. W 1898 r. władze carskie zamknęły klasztor. Jego obecni gospodarze – Misjonarze Świętej Rodziny – przybyli tu w 1921 r. W 1939 r. Niemcy utworzyli w klasztorze obóz dla księży polskich. Obecnie mieści się w nim Wyższe Seminarium Duchowne (sekcja Wydziału Teologicznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu). Znajduje się tu także niewielkie muzeum misyjne. Kleryk Piotr oprowadził nas również po wspomnianym Muzeum Misyjnym i opowiedział o pracy misjonarzy w niektórych krajach, takich jak Norwegia czy Papua Nowa Gwinea. Pobyt w klasztorze zwieńczyliśmy, a jakże, Eucharystią. Wiadomo, że po Eucharystii już nic piękniejszego nas spotkać nie mogło, więc pojechaliśmy prosto nad jezioro Ślesińskie, aby tam na plaży przez kilka godzin się zrelaksować i tradycyjnie „odpalić” naszego grilla. Nikt głodny nie wracał 😉

Ksiądz proboszcz obiecał, że kto wziął udział we wszystkich pięciu „wycieczkach za dychę” pierwszą wycieczkę w przyszłym roku będzie miał gratis! Teraz tylko trzeba przeczekać tych dziesięć miesięcy… Serdeczne podziękowania kierujemy do wszystkich, dzięki którym nasze wycieczki mogły się odbyć i były tak udane: pan Mateusz, pan Józef, państwo Nowakowie i wszyscy uczestnicy. Tak, to dzięki Wam. Szczególne podziękowania dla dzieci.