Categories: Aktualności, Santi, Słowo na początek

Niezwykła codzienność

Wielkie wydarzenia są bardzo ważne, o ile stanowią pewien etap na drodze codziennej formacji.

Można zauważyć, że coraz trudniej przekonać ludzi, niektórzy mówią wręcz „ściągnąć” ludzi na wielkie wydarzenia, również te kościelne. Często zdarza się, że w parafii jest odpust, ale suma odpustowa ma mniejszą frekwencję od innych Mszy Świętych w tym dniu. Jeśli chodzi o wydarzenia diecezjalne dzieje się podobnie. Czasami księża są proszeni o zorganizowanie autokaru na takie czy inne wydarzenie i okazuje się, że nawet z całego dekanatu trudno zebrać odpowiednią liczbę osób. Z drugiej strony z moich czasów włoskich pamiętam, ale z tego co wiem, to tam nic się nie zmieniło i tak samo jest też i dzisiaj, jak potężne tłumy przybywały na odbywające się raz w roku spotkania wspólnoty „Comunione e Liberazione” (Komunia i Wyzwolenie), czy na tzw. Family Day (czyli dzień rodziny) do Rzymu, organizowany przez ruch Focolari. Co to oznacza? Ano tyle tylko, że tam gdzie ludzie na co dzień żyją w pewnej duchowości, poddają się jakiejś konkretnej formacji, to bardzo chętnie raz w roku, czy nawet częściej, chcą spotkać się z innymi ludźmi, którzy żyją podobnymi ideałami i prawdopodobnie napotykają na podobne problemy. I wymienić się doświadczeniami. Wówczas takie spotkania stają się skondensowaną dawką energii, łaski Bożej, która daje siłę na wiele miesięcy. Podobne doświadczenie, jakie przeżywają uczestnicy pieszych pielgrzymek na Jasną Górę: po takich rekolekcjach w drodze wszyscy jesteśmy lepsi chociaż przez kilka tygodni.

Jest więc tak, jak napisałem powyżej: wielkie wydarzenia mają sens, jeśli są szczytem koronującym pewien etap formacji, wspólnej drogi, a jednocześnie dawką energii, duchowym „kopem” na dalszą drogę. Natomiast nie można żyć „od eventu do eventu”, skupiając całą energię na wydarzeniach i wegetując pomiędzy nimi.

Piszę te słowa trochę na kanwie naszych wielkopolskich i diecezjalnych dożynek, ale nie tylko i nie przede wszystkim. Na pewno te dożynki pokazały, że stać nas na wiele, i że stać nas na dobrą współpracę pomiędzy rożnymi instytucjami, wymiarami i osobami i ta współpraca powinna być naszym chlebem codziennym.

Ale najbardziej chodzi mi o to, że codzienność jest ważna, bardzo ważna, jej jest najwięcej. Że nie można żyć tylko wielkimi wydarzeniami, bo tak naprawdę to, co istotne, dokonuje się w codzienności. W normalności, w pracy organicznej, systematycznej, mozolnej, której efektów nie widać i za którą nikt nie pochwali. W codzienności, w której nieraz robi się krok do przodu i dwa do tyłu. Ale właśnie w tę codzienność trzeba wejść z entuzjazmem i przeżywać ją intensywnie.

Chciałbym wszystkich naszych parafian i ludzi dobrej woli zaprosić, aby w tę codzienność wpisać Jezusa, Słowo Boże, Eucharystię, częstą spowiedź, pojednanie. Aby otworzyć się na człowieka: papież Franciszek zaprasza nas do otwarcia na imigrantów, podczas gdy często nie potrafimy otworzyć się na sąsiadów, a nawet na członków własnej rodziny. Dlatego jest nam często trudno i w wielkich wydarzeniach szukamy odskoczni. A tymczasem codzienność może być nadzwyczajna, zależy wszystko od nas.

Wasz proboszcz i brat