Categories: Aktualności, Galerie, Wydarzenie

Pieszo na Jasną Górę Dzień Pierwszy

Grupa Bursztynowa wyruszyła dzisiaj na pielgrzymkowy szlak. 67 osób zmierza do Maryi.

Rozpoczęło się oczywiście od Mszy Świętej, której przewodniczył ks. Rafał Wawrzyniak z Koźminka nasz ojciec duchowny, a homilię wygłosił ks. Andrzej Klimek, przewodnik naszej grupy. W koncelebrze nie zabrakło ks. Andrzeja Szulca, a oprócz pielgrzymów byli także inni parafianie, w tym siostry Służebniczki. To dobrze, bo potrzebne nam modlitewne wsparcie. W ogóle warto zauważyć tę wspaniałą wymianę i wspólnotę: nasi parafianie mogli zostawić w pielgrzymkowej skrzyni intencje, które my zabraliśmy ze sobą, z drugiej stron wiemy, że w parafii codziennie modli się za nas Grupa Jantar i nie tylko. Kilkanaście osób “zaadoptowało” pielgrzyma uiszczając kwotę wpisowego i w ten sposób nikt nie musiał rezygnować z pójścia na szlak z powodów finansowych. Ale wróćmy jeszcze do Mszy. Ks. Proboszcz podkreślił w nawiązaniu do Ewangelii, że aby nie być jak panny nierozsądne, które na nocne czuwanie w oczekiwaniu na przyjście oblubieńca zabrały lampy, ale nie zabrały oliwy do nich, powinniśmy zabrać ze sobą na pielgrzymkę miłość wzajemną, dużo cierpliwości, intencje swoje i innych a także sporo dobrego humoru i radości. Pisząc te słowa z perspektywy zakończonego pierwszego dnia, trzeba powiedzieć, że chyba tak właśnie było.
Droga nie była łatwa: prawie 35 kilometrów na sam początek to niezłe wyzwanie, a do tego męczący upał. Ale mieliśmy wsparcie: Najpierw modlitewne w świątyni, potem wspaniałe śniadanie w parafii Chlewo, pyszny obiad, który do Błaszek przywieźli nam fundatorzy, czyli pracownicy restauracji Bankietowa, i wreszcie świetne przyjęcie na nocleg przez mieszkańców Niedonia i Jasionnej (ukłony dla pani sołtys) i ks. Ryszarda Krakowskiego i jego parafian z Wojkowa. Nie wszyscy dali radę do samego końca dojść na własnych nogach tym większe gratulacje dla Majki i Oli, które jako jedyne spośród dzieci wytrwały aż do końca. Ale inne dzieci też były dzielne 😉
Jesteśmy grupą w procesie tworzenia i nikt się nie cofa przed żadną odpowiedzialnością, więc jest naprawdę pielgrzymkowo, czyli wspaniale. Jeszcze czasami się zdarzy, że ktoś zamiast bracie Andrzeju, powie księże proboszczu, no ale takie drobnostki bardzo łatwo wybaczyć.
Dzień zakończył się Apelem Jasnogórskim w wojkowskiej świątyni, a teraz czas na odpoczynek. Ks. proboszcz przypomniał starą pielgrzymkową prawdę: jeśli jutro ktoś się obudzi i nic go nie będzie bolało, znaczy że umarł 😉 Zobaczymy 😉